Nerwowo wyginam palce,
tępo wpatrując się w obrazy za szybą, myślami będąc zupełnie gdzie indziej –
już tam, na miejscu. Pędzimy samochodem do Częstochowy na wyczekiwane przeze
mnie spotkanie Skry z Reprezentacją. Strasznie się denerwuję. Dlaczego? Bo
doszły mnie słuchy, że Ty też tam będziesz. Tym razem nie zamierzam
zaprzepaścić swojej szansy, w końcu jadę tu w jednym celu.
- Malwa, już prawie
jesteśmy – wyrywa mnie z zamyślenia głos Moniki
Po tych słowach
żołądek podchodzi mi do gardła a nogi robią mi się jak z waty. „Malwa, uspokój
się!” – ganię się w myślach – „w ten sposób na pewno nic nie zdziałasz.
Przecież nie masz szesnastu lat, zachowuj się jak na swój wiek przystało!”.
Biorę dwa głębokie oddechy i powtarzam sobie, że nie ma się czym stresować.
Dojeżdżamy na miejsce. Jeszcze jeden głęboki oddech.
- Show time. – mruczę
do siebie i ruszam niepewnie za Moniką i Karolem w stronę hali.
Karol jest zajęty
bieganiem i robieniem zdjęć wszystkim i wszystkiemu, co uzna za godne jego
uwagi, a Monika zagaduje jednego z pracowników Skry. Cieszy mnie taki obrót
spraw, przynajmniej mogę uniknąć pytań w stylu „coś ty taka milcząca, to do
ciebie niepodobne” czy tekstów „ziemia do Malwiny!”. Po raz pierwszy nie mogę
skupić się na meczu. Nie mam pojęcia, co tak na dobrą sprawę dzieje się na
boisku, zajęta przeczesywaniem hali w poszukiwaniu Ciebie. „Proszę, proszę,
bądź gdzieś tutaj!” powtarzam w myślach
jak mantrę. Ale Ciebie ani widu, ani słychu… Zrezygnowana zaprzestaję swoich
poszukiwań – przecież gdybyś był to już bym Cię zauważyła, tyle razy
przeczesałam wzrokiem każdy fragment hali. Tak, to właśnie moje cholerne
szczęście. Pogrążona w swoich czarnych myślach czuję, że ktoś za mną stoi,
postanawiam to jednak zignorować licząc, że ów ktoś sobie pójdzie i zostawi
mnie samą. Naprawdę nie mam ochoty teraz z nikim rozmawiać, nie po takim
rozczarowaniu. Jednak osoba za mną najwyraźniej nie potrafi czytać w myślach bo
nie dość, że nie odchodzi, to jeszcze delikatnie stuka mnie w ramię.
Zniechęcona, z uszczypliwym komentarzem na ustach, odwracam się gotowa
nawrzucać człowiekowi, który śmie zakłócać mój spokój i zamieram. Patrzą się na
mnie cudowne oczy i jeszcze cudowniejszy uśmiech.
- Hej! Może
czekoladkę? – pyta mnie nie kto inny jak… Aleks!
- Yyyy – jąkam się
wciąż zauroczona tym spojrzeniem i uśmiechem. Malwina! Weź się w garść! –
Chętnie, dziękuję. – odpowiadam i biorę czekoladkę. Już mam się odwrócić, kiedy
Serb zaczyna mówić.
- Cieszę się, że udało
Ci się tutaj zjawić. Przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale nie miałem kiedy,
tyle się działo.
- To Ty mnie
pamiętasz? – jestem w takim szoku, że nie wiem jakim cudem udaje mi się
powiedzieć cokolwiek.
- Oczywiście, takich
kobiet jak Ty się nie zapomina – mówiąc to posyła mi swój najcudowniejszych
uśmiech a ja czuję, jak na moje policzki wpływa rumieniec. Cholera, przecież ja
się nie rumienię! Co się ze mną dzieje? W tym momencie zapominam o tych
godzinach wpatrywania się w telefon i sprawdzaniu, czy aby na pewno się nie
rozładował, popsuł lub czy nie stracił zasięgu. Zapominam, jak czułam się
rozczarowana faktem, że taki facet mnie po prostu olał. Tymczasem Aleks
ponownie zaczyna do mnie mówić:
- Zastanawiałem się,
jak mogę pomóc Ci spełnić Twoje marzenie. No wiesz, to o połączeniu pracy z
pasją. I wydaje mi się, że znalazłem idealne rozwiązanie. Ale może pogadamy o
tym po meczu? Teraz muszę wracać do swojej drużyny, trochę za długo mnie nie
było. Nie uciekaj zbyt szybko – puszcza do mnie oko i nim uda mi się jakkolwiek
zareagować, jego już nie ma. Kątem oka dostrzegam, że Monika przygląda mi się z
ciekawością. O nie, to oznacza jedno – będzie mnie wypytywać dotąd, aż powiem
jej wszystko, z każdym najdrobniejszym szczegółem. Kiedy odwracam się w stronę
boiska moim oczom ukazuje się nikt inny, jak Ty. A więc jednak jesteś! Jak to
możliwe, że wcześniej Cię nie widziałam? Jesteś jednak za daleko abym mogła
podejść. Po meczu – wtedy na pewno cię złapię. Przecież i tak muszę zostać, w
końcu Aleks ma dla mnie jakieś nowiny. Mój humor automatycznie ulega poprawie i
ze spokojem oglądam dalszą część meczu.
- I tak oto
Reprezentacja Polski wygrywa ze Skrą Bełchatów 5:3! – rozbrzmiewa głos informujący
nas o wyniku końcowym meczu. Ale ja już nie słucham. Niecierpliwie czekam na
dalszy rozwój wydarzeń wiedząc, że nie mogę zmarnować tej okazji. Ten stan
oczekiwania przerywają Monika z Karolem.
- Malwa, musimy się zbierać. Muszę jak najszybciej wrócić do Warszawy, czeka mnie kolejne zlecenie i muszę jeszcze ogarnąć parę rzeczy na jutro – informuje mnie Karol. Cholera, nie teraz! Przecież nie mogę się tak po prostu zmyć! Mój mózg wykonuje skomplikowane procesy myślowe. A gdyby tak…
- Malwa, musimy się zbierać. Muszę jak najszybciej wrócić do Warszawy, czeka mnie kolejne zlecenie i muszę jeszcze ogarnąć parę rzeczy na jutro – informuje mnie Karol. Cholera, nie teraz! Przecież nie mogę się tak po prostu zmyć! Mój mózg wykonuje skomplikowane procesy myślowe. A gdyby tak…
- Wiecie co, Wy
jedźcie, ja wrócę pociągiem.
- Jesteś pewna? Sama? W
nocy? Z Częstochowy? – zasypuje mnie gradem pytań Monika.
- Tak, jestem pewna.
Duża ze mnie dziewczynka, nie przejmujcie się mną. – zapewniam ich szybko.
Jeszcze gotowi odwieść mnie od tego pomysłu. Widzę, że Monika patrzy na mnie
krzywo, jednak Karol przestępuje z nogi na nogę co jest ewidentnym znakiem, że
bardzo mu się spieszy. Odpuszczają więc, szybko się żegnając i wychodzą z hali.
Uf!
Po wręczeniu medali
podchodzi do mnie Aleks z tym swoim uroczym uśmiechem i przekłada mi przez
głowę medal, który przed chwilą otrzymał.
- Aleks, ale jak to..
przecież to Twój medal.. nie mogę… - jąkam się
- Och, daj spokój.
Potraktuj to jako przeprosiny za nie odezwanie się pomimo tego, że obiecałem.
- Ok., niech tak
będzie. Dziękuję w takim razie – uśmiecham się. Czas przejść do sedna sprawy,
inaczej ciekawość mnie zeżre od środka. – Ale mówiłeś, że masz dla mnie
rozwiązanie. Nie ukrywam, że jestem ciekawa, co miałeś na myśli.
- Ach, to. Rozmawiałem
z kim trzeba i dowiedziałem się, że klub poszukuje pracownika. Marketing
potrzebuje pomocy i pomyślałem, że mógłbym pomóc Ci się wkręcić. Co Ty na to?
Stoję z rozdziawioną
buzią. Wiem to, ale jakoś nie mogę jej zamknąć. Jestem w szoku. Takiego obrotu
spraw w życiu bym się nie spodziewała. Ja? I praca w Skrze? To się naprawdę
dzieje?
- Mówisz poważnie?
Jeśli tak, to jak najbardziej jestem za! – udaje mi się w końcu pozbierać i
wydukać z siebie odpowiedź, mimo, że wciąż mam wrażenie, że to sen.
- Świetnie! Zadzwonię
do Ciebie z namiarami na osobę, do której musisz się zgłosić. I tym razem na
pewno się odezwę – mruga okiem i posyła mi kolejny cudowny uśmiech. Halo, czy
jest na sali ratownik medyczny? Czuję, że zaraz padnę z nadmiaru wrażeń. Kiedy
myślę, że już nic nie może mnie zaskoczyć podchodzisz Ty! Zamieniasz dwa słowa
z Aleksem i przyglądasz się mi z delikatnym uśmiechem na twarzy. O mamusiu!
- Malwina, to mój
dawny kolega z drużyny, Bartek. Bartek, to jest Malwina – dokonuje prezentacji
Aleks. Jedyne, co wydobywa się z moich ust to krótkie „miło Cię poznać”. To i
tak cud, że aż tyle się z nich wydobywa. Niewiarygodne, po tak długim czasie
nareszcie mogę Cię poznać osobiście, uścisnąć Twoją dłoń i zobaczyć uśmiech,
który jest skierowany tylko do mnie. Wtedy uświadamiam sobie, że nawet nie
wiem, o której mam jakikolwiek pociąg do Warszawy! Mina mi rzednie, co od razu
zauważasz.
- Czy coś się stało? –
pytasz.
- Yyyy.. w sumie to
właśnie sobie uświadomiłam, że nawet nie wiem o której mam pociąg powrotny do
Warszawy – odpowiadam po chwili ciszy. Aleks w tym czasie zostaje porwany przez
grupkę fanek, więc jesteśmy tylko my – tylko Ty i ja.
- I chcesz sama wracać
o tej porze do Warszawy? – pyta dziwnie poruszony – Mowy nie ma! Tak się
składa, że muszę jechać do Warszawy. Jutro mam samolot do Moskwy. Bardzo
chętnie zabiorę Cię ze sobą. I nie ma żadnego ale – mówi, gdy otwieram usta –
nie puszczę Cię samej o tej porze pociągiem. Chodź, pożegnam się z kim trzeba i
możemy ruszać. – odwraca się, a ja – chcąc nie chcąc – podążam za nim z
zaskoczoną miną na twarzy. Szykuje się bardzo ciekawa podróż.
*
Po baaaaaaaaardzo długie nieobecności powracam! Mam nadzieję, że tym razem nie będzie już tak długiej przerwy. Co prawda czuję, że dla mnie sesja się nie skończyła - ewidentnie jedna poprawka wisi mi nad głową - jednak zamierzam zrobić wszystko, aby kolejne rozdziały pojawiały się co piątek. Mam nadzieję, że wciąż ze mną jesteście ;) Miłego czytania :)