piątek, 15 lutego 2013

Part four.









Nerwowo wyginam palce, tępo wpatrując się w obrazy za szybą, myślami będąc zupełnie gdzie indziej – już tam, na miejscu. Pędzimy samochodem do Częstochowy na wyczekiwane przeze mnie spotkanie Skry z Reprezentacją. Strasznie się denerwuję. Dlaczego? Bo doszły mnie słuchy, że Ty też tam będziesz. Tym razem nie zamierzam zaprzepaścić swojej szansy, w końcu jadę tu w jednym celu.

- Malwa, już prawie jesteśmy – wyrywa mnie z zamyślenia głos Moniki

Po tych słowach żołądek podchodzi mi do gardła a nogi robią mi się jak z waty. „Malwa, uspokój się!” – ganię się w myślach – „w ten sposób na pewno nic nie zdziałasz. Przecież nie masz szesnastu lat, zachowuj się jak na swój wiek przystało!”. Biorę dwa głębokie oddechy i powtarzam sobie, że nie ma się czym stresować. Dojeżdżamy na miejsce. Jeszcze jeden głęboki oddech.

- Show time. – mruczę do siebie i ruszam niepewnie za Moniką i Karolem w stronę hali.



Karol jest zajęty bieganiem i robieniem zdjęć wszystkim i wszystkiemu, co uzna za godne jego uwagi, a Monika zagaduje jednego z pracowników Skry. Cieszy mnie taki obrót spraw, przynajmniej mogę uniknąć pytań w stylu „coś ty taka milcząca, to do ciebie niepodobne” czy tekstów „ziemia do Malwiny!”. Po raz pierwszy nie mogę skupić się na meczu. Nie mam pojęcia, co tak na dobrą sprawę dzieje się na boisku, zajęta przeczesywaniem hali w poszukiwaniu Ciebie. „Proszę, proszę, bądź gdzieś tutaj!”  powtarzam w myślach jak mantrę. Ale Ciebie ani widu, ani słychu… Zrezygnowana zaprzestaję swoich poszukiwań – przecież gdybyś był to już bym Cię zauważyła, tyle razy przeczesałam wzrokiem każdy fragment hali. Tak, to właśnie moje cholerne szczęście. Pogrążona w swoich czarnych myślach czuję, że ktoś za mną stoi, postanawiam to jednak zignorować licząc, że ów ktoś sobie pójdzie i zostawi mnie samą. Naprawdę nie mam ochoty teraz z nikim rozmawiać, nie po takim rozczarowaniu. Jednak osoba za mną najwyraźniej nie potrafi czytać w myślach bo nie dość, że nie odchodzi, to jeszcze delikatnie stuka mnie w ramię. Zniechęcona, z uszczypliwym komentarzem na ustach, odwracam się gotowa nawrzucać człowiekowi, który śmie zakłócać mój spokój i zamieram. Patrzą się na mnie cudowne oczy i jeszcze cudowniejszy uśmiech.

- Hej! Może czekoladkę? – pyta mnie nie kto inny jak… Aleks!

- Yyyy – jąkam się wciąż zauroczona tym spojrzeniem i uśmiechem. Malwina! Weź się w garść! – Chętnie, dziękuję. – odpowiadam i biorę czekoladkę. Już mam się odwrócić, kiedy Serb zaczyna mówić.

- Cieszę się, że udało Ci się tutaj zjawić. Przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale nie miałem kiedy, tyle się działo.

- To Ty mnie pamiętasz? – jestem w takim szoku, że nie wiem jakim cudem udaje mi się powiedzieć cokolwiek.

- Oczywiście, takich kobiet jak Ty się nie zapomina – mówiąc to posyła mi swój najcudowniejszych uśmiech a ja czuję, jak na moje policzki wpływa rumieniec. Cholera, przecież ja się nie rumienię! Co się ze mną dzieje? W tym momencie zapominam o tych godzinach wpatrywania się w telefon i sprawdzaniu, czy aby na pewno się nie rozładował, popsuł lub czy nie stracił zasięgu. Zapominam, jak czułam się rozczarowana faktem, że taki facet mnie po prostu olał. Tymczasem Aleks ponownie zaczyna do mnie mówić:

- Zastanawiałem się, jak mogę pomóc Ci spełnić Twoje marzenie. No wiesz, to o połączeniu pracy z pasją. I wydaje mi się, że znalazłem idealne rozwiązanie. Ale może pogadamy o tym po meczu? Teraz muszę wracać do swojej drużyny, trochę za długo mnie nie było. Nie uciekaj zbyt szybko – puszcza do mnie oko i nim uda mi się jakkolwiek zareagować, jego już nie ma. Kątem oka dostrzegam, że Monika przygląda mi się z ciekawością. O nie, to oznacza jedno – będzie mnie wypytywać dotąd, aż powiem jej wszystko, z każdym najdrobniejszym szczegółem. Kiedy odwracam się w stronę boiska moim oczom ukazuje się nikt inny, jak Ty. A więc jednak jesteś! Jak to możliwe, że wcześniej Cię nie widziałam? Jesteś jednak za daleko abym mogła podejść. Po meczu – wtedy na pewno cię złapię. Przecież i tak muszę zostać, w końcu Aleks ma dla mnie jakieś nowiny. Mój humor automatycznie ulega poprawie i ze spokojem oglądam dalszą część meczu.



- I tak oto Reprezentacja Polski wygrywa ze Skrą Bełchatów 5:3! – rozbrzmiewa głos informujący nas o wyniku końcowym meczu. Ale ja już nie słucham. Niecierpliwie czekam na dalszy rozwój wydarzeń wiedząc, że nie mogę zmarnować tej okazji. Ten stan oczekiwania przerywają Monika z Karolem.
- Malwa, musimy się zbierać. Muszę jak najszybciej wrócić do Warszawy, czeka mnie kolejne zlecenie i muszę jeszcze ogarnąć parę rzeczy na jutro – informuje mnie Karol. Cholera, nie teraz! Przecież nie mogę się tak po prostu zmyć! Mój mózg wykonuje skomplikowane procesy myślowe. A gdyby tak…

- Wiecie co, Wy jedźcie, ja wrócę pociągiem.

- Jesteś pewna? Sama? W nocy? Z Częstochowy? – zasypuje mnie gradem pytań Monika.

- Tak, jestem pewna. Duża ze mnie dziewczynka, nie przejmujcie się mną. – zapewniam ich szybko. Jeszcze gotowi odwieść mnie od tego pomysłu. Widzę, że Monika patrzy na mnie krzywo, jednak Karol przestępuje z nogi na nogę co jest ewidentnym znakiem, że bardzo mu się spieszy. Odpuszczają więc, szybko się żegnając i wychodzą z hali. Uf!



Po wręczeniu medali podchodzi do mnie Aleks z tym swoim uroczym uśmiechem i przekłada mi przez głowę medal, który przed chwilą otrzymał.

- Aleks, ale jak to.. przecież to Twój medal.. nie mogę… - jąkam się

- Och, daj spokój. Potraktuj to jako przeprosiny za nie odezwanie się pomimo tego, że obiecałem.

- Ok., niech tak będzie. Dziękuję w takim razie – uśmiecham się. Czas przejść do sedna sprawy, inaczej ciekawość mnie zeżre od środka. – Ale mówiłeś, że masz dla mnie rozwiązanie. Nie ukrywam, że jestem ciekawa, co miałeś na myśli.

- Ach, to. Rozmawiałem z kim trzeba i dowiedziałem się, że klub poszukuje pracownika. Marketing potrzebuje pomocy i pomyślałem, że mógłbym pomóc Ci się wkręcić. Co Ty na to?

Stoję z rozdziawioną buzią. Wiem to, ale jakoś nie mogę jej zamknąć. Jestem w szoku. Takiego obrotu spraw w życiu bym się nie spodziewała. Ja? I praca w Skrze? To się naprawdę dzieje?

- Mówisz poważnie? Jeśli tak, to jak najbardziej jestem za! – udaje mi się w końcu pozbierać i wydukać z siebie odpowiedź, mimo, że wciąż mam wrażenie, że to sen.

- Świetnie! Zadzwonię do Ciebie z namiarami na osobę, do której musisz się zgłosić. I tym razem na pewno się odezwę – mruga okiem i posyła mi kolejny cudowny uśmiech. Halo, czy jest na sali ratownik medyczny? Czuję, że zaraz padnę z nadmiaru wrażeń. Kiedy myślę, że już nic nie może mnie zaskoczyć podchodzisz Ty! Zamieniasz dwa słowa z Aleksem i przyglądasz się mi z delikatnym uśmiechem na twarzy. O mamusiu!

- Malwina, to mój dawny kolega z drużyny, Bartek. Bartek, to jest Malwina – dokonuje prezentacji Aleks. Jedyne, co wydobywa się z moich ust to krótkie „miło Cię poznać”. To i tak cud, że aż tyle się z nich wydobywa. Niewiarygodne, po tak długim czasie nareszcie mogę Cię poznać osobiście, uścisnąć Twoją dłoń i zobaczyć uśmiech, który jest skierowany tylko do mnie. Wtedy uświadamiam sobie, że nawet nie wiem, o której mam jakikolwiek pociąg do Warszawy! Mina mi rzednie, co od razu zauważasz.

- Czy coś się stało? – pytasz.

- Yyyy.. w sumie to właśnie sobie uświadomiłam, że nawet nie wiem o której mam pociąg powrotny do Warszawy – odpowiadam po chwili ciszy. Aleks w tym czasie zostaje porwany przez grupkę fanek, więc jesteśmy tylko my – tylko Ty i ja.

- I chcesz sama wracać o tej porze do Warszawy? – pyta dziwnie poruszony – Mowy nie ma! Tak się składa, że muszę jechać do Warszawy. Jutro mam samolot do Moskwy. Bardzo chętnie zabiorę Cię ze sobą. I nie ma żadnego ale – mówi, gdy otwieram usta – nie puszczę Cię samej o tej porze pociągiem. Chodź, pożegnam się z kim trzeba i możemy ruszać. – odwraca się, a ja – chcąc nie chcąc – podążam za nim z zaskoczoną miną na twarzy. Szykuje się bardzo ciekawa podróż.

Po baaaaaaaaardzo długie nieobecności powracam! Mam nadzieję, że tym razem nie będzie już tak długiej przerwy. Co prawda czuję, że dla mnie sesja się nie skończyła - ewidentnie jedna poprawka wisi mi nad głową - jednak zamierzam zrobić wszystko, aby kolejne rozdziały pojawiały się co piątek. Mam nadzieję, że wciąż ze mną jesteście ;) Miłego czytania :)

7 komentarzy:

  1. Kurcze nie dość, że Aleks najprawdopodobniej załatwił jej pracę w Skrze to jeszcze w końcu spotkała Bartka o czym marzyła. W dodatku Kurek zaproponował jej, a właściwie nakazał jej wracać z nim do Warszawy. Można powiedzieć, że dzień cudów ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i ma nasza Malwina to, czego chciała. Ja to się w ogóle dziwię, że otworzyła usta, mi na jej miejscu nawet to przychodziłoby to z trudem. No proszę, jakież te znajomości z siatkarzem potrafią być owocne. Jednak Aleks o niej nie zapomniał. I słusznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowe rozdziały na 69-minut.blogspot.com , a także powolne-umieranie.blogspot.com . Jeśli nie czytasz, to nic straconego, w każdej chwili możesz zacząć. Pozdrawiam, Kubiakowa! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I w końcu spełniły się marzenia Malwiny! :) Nie dość, że Aleks załatwił jej pracę w klubie, to jeszcze zupełnie przypadkowo poznała się z Bartkiem. A tak się bała, że nie "dorwie" go po meczu, że gdzieś jej ucieknie, a tu proszę! Obiekt westchnień sam zjawia się u jej stóp i jeszcze na dodatek proponuje jej transport do stolicy. :) Szczęściara! :) Już sobie wyobrażam, co ona będzie przeżywać podczas tej wspólnej podróży! :)
    pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam serdecznie na 22 rozdział na http://zycie-bywa-przewrotne.blog.pl/ pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Znalazłam twój blog przypadkiem i bardzo mi się podoba. Piszesz świetnie. Tylko zrobiłabym coś kolorowego na blogu, bo tak trochę tu szaro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Postaram się coś zrobić z tym w wolnej chwili, ale nie wiem, kiedy to nastąpi ;)

      Usuń