Przestępuję
z nogi na nogę starając się choć trochę rozgrzać. Jest późno, zimno i do domu
daleko. Stoję przed halą i czekam, aż pożegnasz się ze wszystkimi i wyjdziesz
do mnie, abyśmy mogli ruszyć do Warszawy. Wciąż nie wierzę w wydarzenia z
ostatniej godziny. Po raz kolejny mocno się szczypię i po raz kolejny czuję ból
– to nie jest sen. Tylko kiedy to do mnie dotrze? Z zamyślenia wyrywa mnie Twój
głos
-
Chodź, pewnie strasznie zmarzłaś. Przepraszam, że to tak długo trwało – mówiąc
to delikatnie popychasz mnie w kierunku Twojego samochodu. Nie wiem co
powiedzieć, więc milczę. Kiedy wreszcie docieramy do twojego samochodu z ulgą
siadam na miejscu pasażera. Nie ukrywam, zmarzłam tak, że aż cała się trzęsę.
Zauważasz to i od razu rozkręcasz ogrzewanie. Powoli wyjeżdżamy na
Częstochowskie ulice, a ja delikatnie Cię obserwuję. Za kierownicą jesteś
niesamowicie rozluźniony i wiem, że jestem z Tobą bezpieczna. Banalne uczucie,
ale jednak tak niesamowicie ważne. Szukam w głowie jakiegoś ciekawego tematu do
rozmowy, jednak jak na złość mam pustkę.
-
Wygląda na to, że spędzimy ze sobą trochę czasu w tym samochodzie. Może w takim
razie opowiesz mi coś o sobie? To dobra okazja, żebym mógł Cię poznać –
zaczynasz.
-
Hmm… nie przepadam opowiadać o sobie, ale ok. Co chcesz wiedzieć? – odpowiadam
zadowolona, że to Ty zacząłeś rozmowę.
-
Może na początek powiesz mi, czym się zajmujesz? Nie będę pytał, skąd jesteś,
bo to już chyba wiem – posyłasz mi delikatny uśmiech. O nie, błagam, nie rób
tego! Nawet nie wiesz, jak bardzo Twój uśmiech mnie onieśmiela. Ale zbieram się
w sobie i zaczynam mówić – w końcu to moje 5 minut, które obiecałam sobie, że
dobrze wykorzystam. I tak, powoli, rozmowa nabiera tempa, relaksuję się i
czuję, jakbyśmy się znali wieki.
*
-
Hej, Malwina – dociera do mnie Twój delikatny głos i lekkie szturchanie.
Przecieram oczy i ze zdumieniem stwierdzam, że jesteśmy już w Warszawie.
Cholera jasna, usnęłam! Ale kiedy? Przecież tak bardzo się przed tym broniłam.
Ostatnie co pamiętam, to jak opowiadałeś mi o Rosji. Zdaje się, że to wtedy
odpłynęłam. Momentalnie się budzę i siadam prosto.
- O
rety, strasznie Cię przepraszam! Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Widzisz, taka ze
mnie towarzyszka podróży – śmieję się do niego.
-
Nic się nie przejmuj, usnęłaś dopiero jakieś 20 minut temu. To gdzie Cię
podrzucić?
-
Na Górnośląską poproszę – uśmiecham się, jednak w głębi wcale do śmiechu mi nie
jest. Za kilka minut się rozstaniemy i nie wiem, co będzie dalej. Czy w ogóle
będzie coś dalej…?
-
Jesteśmy. Dziękuję Ci za towarzystwo, gdyby nie Ty to droga by mi się na pewno
niesamowicie dłużyła – mówiąc to patrzysz się prosto na mnie.
-
Cała przyjemność po mojej stronie, chociaż idealną towarzyszką podróży to ja
nie jestem – śmieję się na wspomnienie ostatnich 30 minut.
- No
nic, miło było, ale muszę się zbierać na lotnisko. Czas wracać do Rosji
zwłaszcza, jeśli chcę, aby trener puścił mnie do domu na święta – przerywasz i
widać, że nad czymś się zastanawiasz – A może zechciałabyś mi zostawić jakiś
kontakt do siebie? Maila, skype’a?
-
Oczywiście! – odpowiadam odrobinę zbyt szybko. Wyciągam notes z torebki i zapisuję
Ci nie tylko maila i skype’a, ale też zostawiam swój numer telefonu. A co, raz
się żyje! Muszę zaryzykować, nie mam nic do stracenia. – Proszę. W takim razie
czekam na jakiś odzew z Twojej strony. Spokojnej podróży i jeszcze raz dziękuję
za podwózkę – Powoli otwieram drzwi samochodu. Jeszcze pochylam się, aby się
pożegnać, jednak nie dajesz mi dojść do głosu.
-
Polecam się na przyszłość. Miło było cię poznać. Mam nadzieję, że do zobaczenia
– posyłasz mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów i już wiem, że mówisz szczerze.
-
Ja też mam taką nadzieję. A więc do zobaczenia – po tych słowach zamykam drzwi
samochodu i patrzę, jak włączasz się do ruchu. Moje serce wypełnia nadzieja.
Nadzieja na to, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.
*
Weno, weno, gdzie się podziałaś?
Chyba najgorszy rozdział ze wszystkich. Wniosek? Mogę pisać tylko po nocach – w
dzień wena za nic nie przychodzi. Wybaczcie poślizg, ale spowodowane jest to
zarówno brakiem weny właśnie, jak i czasu. Mam nadzieję, że nie
zrezygnowałyście ze mnie jeszcze i mimo wszystko od czasu do czasu zajrzycie
tutaj. Zarobię wszystko, żeby kolejny rozdział nareszcie miał jakiś sens i nie
był nudny jak flaki z olejem. Tak więc do kolejnego! :)
w samochodzie z Kurkiem to chyba nigdy bym nie zasnęła ^^ w ogóle z jakimkolwiek siatkarzem bym nie zasnęła... tyle pytań cisnęło by mi się na moje usteczka :D nie to że jestem gadułą, ale bardzo lubię z kimś rozmawiać szczególnie na tematy siatkówki ^^
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle się broniła przed snem, ale i tak jej uciekło 20 cennych minut. Jednak jest postęp skoro chciał na nią namiary ;) Miejmy nadzieje, że się odezwie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale co ty opowiadasz, nic tu nie jest nudne jak flaki z olejem. :)
OdpowiedzUsuńkurczę, przez taki rozwój sytuacji to ja myślę, że ich znajomość jeszcze nieźle może się rozkręcić. to nic, że się Malwinie chwilowo przysnęło. jeszcze z pewnością będzie miała okazję, aby te dwadzieścia minut wraz z Kurkiem nadrobić. :))