- Malwina? – w twoim głosie da się usłyszeć zdziwienie. No
tak, to zapewne ostatnie miejsce, w którym byś się mnie spodziewał – Nic ci się nie stało? – pytasz, wyciągając do
mnie rękę aby pomóc mi wstać.
Kiedy wreszcie za twoją pomocą udaje mi się podnieść z
podłogi czuję, jak mocno dostało się mojej kości ogonowej i automatycznie
krzywię się, co nie umyka twojej uwadze. W tym samym momencie zza twoich pleców
słyszę ciche, ale pełne złości chrząknięcie, a moim oczom ukazuje się niewysoka
blondynka o ostrych rysach twarzy. Rozpoznaję w niej kobietę, którą czule obejmowałeś
po jednym z meczy Ligi Światowej. Aż za dobrze pamiętam tą sytuację, bo wtedy
po raz pierwszy mój świat rozpadł się na drobne kawałki. Dostrzegam zmieszanie
na twojej twarzy i skruszone spojrzenie, które posyłasz blondynce.
- Panie się nie znają. Malwina, poznaj moją dziewczynę,
Natalię. Natalia, to Malwina, wielka fanka siatkówki – kończysz prezentację.
Chcę być w pełni kulturalna, więc wyciągam rękę w kierunku
twojej dziewczyny. Ta jednak mrozi mnie zimnym spojrzeniem i nie odwzajemnia
gestu. Speszona chowam rękę, lecz jednak gdzieś w głębi narasta we mnie jakieś
inne uczucie, które w tej chwili kompletnie ignoruję. Nie pozwolę tej kobiecie
zepsuć mojego świetnego humoru, co to, to nie! Postanawiam więc jak najszybciej
się ewakuować z tego miejsca, wrócić do znajomych i świętować dobre wieści.
- Miło było was spotkać, ale muszę już lecieć, znajomi na mnie
czekają – wypowiadam te słowa zanim zdążysz otworzyć usta – Cześć! – odwracam
się na pięcie, nie oglądając się za siebie. Dobiegam do SKMki i staram się
wymazać to spotkanie z pamięci – w końcu mam co świętować. Jadę więc do klubu,
w którym zostawiłam znajomych i już wiem, że tej nocy nie wyjdę z niego trzeźwa.
Stoję w oknie i razem z bratanicą wypatruję pierwszej
gwiazdki. Mała jest niesamowicie podekscytowana i nie zniechęca jej nawet fakt,
że stoimy w oknie już dobrą godzinę, a gwiazd jak nie było, tak nie ma.
- Aniu, mówiłam Ci, jeszcze za wcześnie na pierwszą
gwiazdkę. Chodź, pomożemy babci w kuchni i za niedługo tu wrócimy, dobrze? –
staram się przekonać małą. Niestety, jest tak oddana swojemu zadaniu, że nawet
nie odpowiada, a jedynie kręci przecząco głową. W tej samej chwili rozdzwania
się mój telefon, więc wołam brata żeby pilnował małej, a sama biegnę odebrać.
Dopadam telefon i w obawie, ż dzwoniący za chwilę zwątpi, odbieram bez
patrzenia na wyświetlacz, rzucając zdyszane „tak?”.
- Hej! Nie przeszkadzam? – Pytasz. Wow, dzwonisz do mnie w
wigilię? Ale dlaczego?
- Nie, wręcz przeciwnie. Od godziny wypatrywałam z bratanicą
pierwszej gwiazdki i mała za nic nie chciała słyszeć, że jeszcze na to za
wcześnie. Także chyba powinnam dziękować ci za urozmaicenie tego czasu – śmieję
się do słuchawki.
- Czyli mam idealne wyczucie czasu. Słuchaj… - zaczynasz –
dzwonię, ponieważ chciałem życzyć ci wesołych świąt. Wczoraj tak szybko
uciekłaś z lotniska, że nawet nie zdążyłem nic powiedzieć. I tu pojawia się
drugi powód, dla którego dzwonię… - milkniesz na kilka sekund podczas których w
mojej głowie pojawia się setka myśli – Chciałem cię przeprosić za zachowanie
Natalii. Trochę pokłóciliśmy się przed wylotem i przelała część tej złości na
ciebie. Jest mi niezmiernie głupio dlatego cię przepraszam – kończysz. No tak,
to tylko przeprosiny. „Czego ty się, głupia, spodziewałaś? Wyznania miłosnego?”
ganię się w myślach.
- Nic nie szkodzi, każdy może mieć gorszy dzień – udaję, że
mnie to nie obeszło – Ja tobie też bym chciała życzyć wesołych świąt. A na jak
długo zostajesz w Polsce?
- Do sylwestra. W Nowy Rok mam samolot powrotny. Właśnie,
mam do ciebie dość nietypowe pytanie. Obiecaj, że nie odpowiesz od razu „nie”,
ale że się zastanowisz, ok? – mój mózg po raz kolejny pracuje na intensywnych
obrotach i raczy mnie tysiącem pomysłów na sekundę. Staram się to zignorować i
składam ową obietnicę, chociażby dlatego, że zżera mnie niesamowita ciekawość.
- Organizujemy w Warszawie sylwester dla siatkarzy, będzie
całkiem sporo osób. Może zechciałabyś przyjść na niego z moim kolegą, Fabianem
Drzyzgą? – wyrzucasz z siebie na jednym oddechu. Sylwester? Z tobą? Zawsze!
Tylko dlaczego mam iść z Fabianem? Co on, sam nie potrafi sobie znaleźć panny?
Zachowuję jednak te przemyślenia dla siebie i siląc się na poważny głos po
prostu się zgadzam, czym cię zaskakuję. Wtem słyszę, jak Ania krzyczy z
radością, że dopatrzyła się pierwszej gwiazdki. Jej głos dociera również do
ciebie.
- Słyszę, że twojej bratanicy udało się w końcu dojrzeć
pierwszą gwiazdkę. Nie przeszkadzam już więcej w takim razie. Resztę informacji
przekażę ci na dniach. Jeszcze raz Wesołych Świąt ci życzę.
- Dziękuję i w takim razie czekam na informacje. Pa!
- Ej, Malwina! – zatrzymujesz mnie przed rozłączeniem się –
Dziękuję, że się zgodziłaś.
Po tej rozmowie czuję, że przez resztę świątecznego czasu
banan na twarzy będzie towarzyszył mi w każdej chwili. Mój dobry humor nie
umyka uwadze reszty domowników, jednak nikt nic nie komentuje, a ja jestem im
za to wdzięczna. Po raz pierwszy od dawna święta sprawiają mi taką radość.
Jeden telefon, jedna rozmowa i jedno pytanie, a jak wiele potrafią zmienić.
Tylko jak ja wytrwam tyle czasu do sylwestra?
*
Znowu spóźniona, ale jednak jestem. Brak czasu daje mi się
bardzo we znaki, a jeszcze oddaję laptopa do naprawy, więc na wykładach nie
nadrobię pisania kolejnych rozdziałów – pozostaje mi tylko tworzenie w domu.
Mam wrażenie, że baaaardzo powoli rozwijam akcję i nie za bardzo mi się to
podoba. Będę musiała coś z tym zmienić. Kolejny rozdział także może pojawić się
z poślizgiem, jednak liczę na Waszą wyrozumiałość. Do następnego!