Ostatki. Śnieg jeszcze nie spadł,
ale powoli odczuwa się już zbliżającą zimę. Oddech zamienia się w parę, a zimne
poranki nie zachęcają do wychylenia chociażby palca u stopy spod kołdry. Od niedawna
myśli o Tobie towarzyszą mi już rzadziej, ale jednak wciąż jesteś obecny w moim
życiu. Powoli wcielam plan powrotu do rzeczywistości, w której Cię nie było,
nie ma i nie będzie, jednak wciąż pozostajesz po drugiej stronie szklanego
ekranu, a nazwisko przewija się przez sporą część informacji ze świata
siatkarskiego. Ale dzisiaj o tym nie myślę, dzisiaj zamierzam się po prostu
dobrze bawić. Umawiam się więc razem z koleżankami na wyjście do knajpy. Jak
najbardziej mi to odpowiada, będę miała okazję oderwać się od codzienności.
Wyjście do knajpy okazuje się
naprawdę dobrym pomysłem, całkowicie zapominam o Tobie i siatkówce. Upatruję
sobie przystojnego ochroniarza, jednak na razie nie robię nic konkretnego, po
prostu dyskretnie obserwuję. Jest przystojny, jednak to zupełnie inny typ urody
niż Twoja. W przeciągu zaledwie dwóch
tygodni wpada mi w oko już drugi facet co oznacza tylko jedno – moja terapia
odwykowa zaczyna przynosić rezultaty. Tańczę więc uśmiechnięta, i nie wiem, czy
jest to zasługa wypitego alkoholu, czy tego, że zaczynam zwracać uwagę na
innych mężczyzn. Mój uśmiech zamiera w momencie, gdy panna tańcząca obok mnie
funduje mi bliskie i niekoniecznie miłe spotkanie ze swoim obuwiem. Obrywam
więc szpilką w stopę, a ból jaki się pojawia jest okropny – ledwo docieram do
stolika. I wtedy zauważam, że ów przystojny ochroniarz rozmawia z jakąś
dziewczyną. Stoją na tyle blisko, że mogę spokojnie się jej przyjrzeć – długie,
ciemne włosy, szczupła sylwetka i uśmiech jak z reklamy pasty do zębów. Sposób,
w jaki ze sobą rozmawiają sugeruje jednoznacznie, że są razem. Spojrzenie,
jakim ją obdarza uświadamia mi, że świata poza tą dziewczyną nie widzi. No tak,
jak mogłam myśleć, że tak przystojny facet chodzi sam po świecie? Czy
wspominałam już, że cuda się nie zdarzają, a przynajmniej nie mi? To jest
właśnie tego potwierdzenie. Nagle odechciewa mi się wszystkiego, tłum ludzi
zaczyna mi przeszkadzać a kolesie zataczający się obok naszego stolika irytują
swoim zachowaniem. Dla mnie wieczór się skończył. Czas wracać do domu.
W nocy nie mogę spać, stłuczona
stopa boli przy każdym, nawet najlżejszym dotknięciu, a myśli przewijające się
przez moją głowę nie dają spokoju. Zero litości. Kiedy wreszcie usypiam śnisz
mi się Ty. Jesteś tak blisko mnie, wystarczy, że wyciągnę rękę i mogę Cię
dotknąć. Wiem, że rozmawiamy, ale nie jestem w stanie określić na jaki temat. W
pewnym momencie Twoja postać zamienia się w jakiegoś obcego człowieka. Jednak podświadomie
wiem, że to wciąż Ty. To pierwszy raz, kiedy pojawiasz się w moim śnie. Bardzo
rzadko śnię o konkretnych ludziach, a już zwłaszcza o tych, do których „coś”
czuję. Budzę się i już wiem, że mogę udawać, że mi przeszło, ale to wciąż
będzie tylko udawanie, a nie rzeczywistość. Chyba mam skłonności do
autodestrukcji, ponieważ ponowie oglądam zdjęcia, na których jesteś. Wśród nich
pojawiają się też te, na których towarzyszy Ci Królowa Śniegu. To już mnie
całkiem dobija. Jak to możliwe, żeby w tak krótkim czasie mój humor zalicza
takie wzloty i upadki? Zaledwie kilka godzin temu miałam świetny humor, a teraz
nie zostało po nim ani śladu. Pogoda też mi nie pomaga, zupełnie jakby i ona
była przeciwko mnie. Wiosny mi trzeba. Będzie wiosna – będzie dobrze.
*
Rozdział średni, jak nie
tragiczny. Moja wena się uparła i stwierdziła, że będzie się pojawiała wtedy,
kiedy nie będę mogła zanotować wszystkich pomysłów. Część druga – o wszystkim i
o niczym. Obiecuję, że od kolejnego rozdziału zacznie się więcej dziać, a
przynajmniej będzie on ku temu całkiem sporym wprowadzeniem.
Dziękuję za komentarze, dzięki
nim wiem, że mam dla kogo pisać :)
Do następnego! :)
Do następnego! :)
Cholera, a już myślałam, że nieco oderwie się od fantazji, że jakiś facet jej w tym pomoże. A tu klapa, znowu zatraca się w marzeniach. Hm, może w końcu i one się ziszczą? :) Podoba mi się to określenie Królowa Śniegu. :)
OdpowiedzUsuńTak się ostatnio z koleżanką zastanawiałam czy wszyscy fajni faceci muszą być już zajęci? Czasami mi się wydaje, że zostali tylko tacy których żadna nie chciała :P Mi też się podoba określenie Królowa Śniegu ;) Pasuje do niej jak nic :D
OdpowiedzUsuńjuż tak nie narzekaj Kristen :D przypominam Ci, że masz "Męża" :D :P
Usuńto jest Genialne i prawdziwe. Dla wielu dziewczyn facet staje się obsesją i może to być właśnie siatkarz jak tutaj to przedstawiłaś w tym wypadku Bartosz Ka. W sumie nie wiem jaka obsesja jest gorsza czy taka do sportowca np do siatkarza, którego widzisz tylko w tv czy np obsesja do faceta, którego mijasz codziennie na korytarzu. Nie mniej jednak przez taką obsesję można zwariować.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - bardzo dziękuję za odwiedziny na moim blogu i za pozostawiony wpis :* :)
OdpowiedzUsuńPo drugie - Genialnie to wszystko opisujesz, wiesz? :) Wszystko jest takie realistyczne, takie życiowe, a to, że się bardzo lekko czyta to już druga sprawa. ;)
Miłość platoniczna do Kurka chyba przerosła naszą bohaterkę. Obsesja? - bardzo możliwe. Miałam nadzieję, że na imprezie pozna jakiegoś fajnego faceta, przy którym zapomniałaby o Bartku, ale jak widać wszyscy fajni są już zajęci. :/
pozdrawiam serdecznie,
Patex;)