piątek, 21 grudnia 2012

Part two.










Ostatki. Śnieg jeszcze nie spadł, ale powoli odczuwa się już zbliżającą zimę. Oddech zamienia się w parę, a zimne poranki nie zachęcają do wychylenia chociażby palca u stopy spod kołdry. Od niedawna myśli o Tobie towarzyszą mi już rzadziej, ale jednak wciąż jesteś obecny w moim życiu. Powoli wcielam plan powrotu do rzeczywistości, w której Cię nie było, nie ma i nie będzie, jednak wciąż pozostajesz po drugiej stronie szklanego ekranu, a nazwisko przewija się przez sporą część informacji ze świata siatkarskiego. Ale dzisiaj o tym nie myślę, dzisiaj zamierzam się po prostu dobrze bawić. Umawiam się więc razem z koleżankami na wyjście do knajpy. Jak najbardziej mi to odpowiada, będę miała okazję oderwać się od codzienności.



Wyjście do knajpy okazuje się naprawdę dobrym pomysłem, całkowicie zapominam o Tobie i siatkówce. Upatruję sobie przystojnego ochroniarza, jednak na razie nie robię nic konkretnego, po prostu dyskretnie obserwuję. Jest przystojny, jednak to zupełnie inny typ urody niż Twoja.  W przeciągu zaledwie dwóch tygodni wpada mi w oko już drugi facet co oznacza tylko jedno – moja terapia odwykowa zaczyna przynosić rezultaty. Tańczę więc uśmiechnięta, i nie wiem, czy jest to zasługa wypitego alkoholu, czy tego, że zaczynam zwracać uwagę na innych mężczyzn. Mój uśmiech zamiera w momencie, gdy panna tańcząca obok mnie funduje mi bliskie i niekoniecznie miłe spotkanie ze swoim obuwiem. Obrywam więc szpilką w stopę, a ból jaki się pojawia jest okropny – ledwo docieram do stolika. I wtedy zauważam, że ów przystojny ochroniarz rozmawia z jakąś dziewczyną. Stoją na tyle blisko, że mogę spokojnie się jej przyjrzeć – długie, ciemne włosy, szczupła sylwetka i uśmiech jak z reklamy pasty do zębów. Sposób, w jaki ze sobą rozmawiają sugeruje jednoznacznie, że są razem. Spojrzenie, jakim ją obdarza uświadamia mi, że świata poza tą dziewczyną nie widzi. No tak, jak mogłam myśleć, że tak przystojny facet chodzi sam po świecie? Czy wspominałam już, że cuda się nie zdarzają, a przynajmniej nie mi? To jest właśnie tego potwierdzenie. Nagle odechciewa mi się wszystkiego, tłum ludzi zaczyna mi przeszkadzać a kolesie zataczający się obok naszego stolika irytują swoim zachowaniem. Dla mnie wieczór się skończył. Czas wracać do domu.



W nocy nie mogę spać, stłuczona stopa boli przy każdym, nawet najlżejszym dotknięciu, a myśli przewijające się przez moją głowę nie dają spokoju. Zero litości. Kiedy wreszcie usypiam śnisz mi się Ty. Jesteś tak blisko mnie, wystarczy, że wyciągnę rękę i mogę Cię dotknąć. Wiem, że rozmawiamy, ale nie jestem w stanie określić na jaki temat. W pewnym momencie Twoja postać zamienia się w jakiegoś obcego człowieka. Jednak podświadomie wiem, że to wciąż Ty. To pierwszy raz, kiedy pojawiasz się w moim śnie. Bardzo rzadko śnię o konkretnych ludziach, a już zwłaszcza o tych, do których „coś” czuję. Budzę się i już wiem, że mogę udawać, że mi przeszło, ale to wciąż będzie tylko udawanie, a nie rzeczywistość. Chyba mam skłonności do autodestrukcji, ponieważ ponowie oglądam zdjęcia, na których jesteś. Wśród nich pojawiają się też te, na których towarzyszy Ci Królowa Śniegu. To już mnie całkiem dobija. Jak to możliwe, żeby w tak krótkim czasie mój humor zalicza takie wzloty i upadki? Zaledwie kilka godzin temu miałam świetny humor, a teraz nie zostało po nim ani śladu. Pogoda też mi nie pomaga, zupełnie jakby i ona była przeciwko mnie. Wiosny mi trzeba. Będzie wiosna – będzie dobrze.



*

Rozdział średni, jak nie tragiczny. Moja wena się uparła i stwierdziła, że będzie się pojawiała wtedy, kiedy nie będę mogła zanotować wszystkich pomysłów. Część druga – o wszystkim i o niczym. Obiecuję, że od kolejnego rozdziału zacznie się więcej dziać, a przynajmniej będzie on ku temu całkiem sporym wprowadzeniem.

Dziękuję za komentarze, dzięki nim wiem, że mam dla kogo pis:)
Do następnego! :)

5 komentarzy:

  1. Cholera, a już myślałam, że nieco oderwie się od fantazji, że jakiś facet jej w tym pomoże. A tu klapa, znowu zatraca się w marzeniach. Hm, może w końcu i one się ziszczą? :) Podoba mi się to określenie Królowa Śniegu. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się ostatnio z koleżanką zastanawiałam czy wszyscy fajni faceci muszą być już zajęci? Czasami mi się wydaje, że zostali tylko tacy których żadna nie chciała :P Mi też się podoba określenie Królowa Śniegu ;) Pasuje do niej jak nic :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już tak nie narzekaj Kristen :D przypominam Ci, że masz "Męża" :D :P

      Usuń
  3. to jest Genialne i prawdziwe. Dla wielu dziewczyn facet staje się obsesją i może to być właśnie siatkarz jak tutaj to przedstawiłaś w tym wypadku Bartosz Ka. W sumie nie wiem jaka obsesja jest gorsza czy taka do sportowca np do siatkarza, którego widzisz tylko w tv czy np obsesja do faceta, którego mijasz codziennie na korytarzu. Nie mniej jednak przez taką obsesję można zwariować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze - bardzo dziękuję za odwiedziny na moim blogu i za pozostawiony wpis :* :)
    Po drugie - Genialnie to wszystko opisujesz, wiesz? :) Wszystko jest takie realistyczne, takie życiowe, a to, że się bardzo lekko czyta to już druga sprawa. ;)
    Miłość platoniczna do Kurka chyba przerosła naszą bohaterkę. Obsesja? - bardzo możliwe. Miałam nadzieję, że na imprezie pozna jakiegoś fajnego faceta, przy którym zapomniałaby o Bartku, ale jak widać wszyscy fajni są już zajęci. :/

    pozdrawiam serdecznie,
    Patex;)

    OdpowiedzUsuń